niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 8

Oczami Mariusza

Po kilku minutach zorwiętowałem się, że Patryk tylko leży już nawet się nie bronił. Rękę miałem całą we krwi. Wstałem otrzepałem się z ziemi.
-To za to wszystko co zrobiłeś Edycie!- krzyknąłem do niego, odwróciłem się na pięcie I poszedłem z stronę domu.
-Co Ty narobiłeś?! Przecież dobrze wiesz, że on tego tak nie zostawi! On ledwo co żyje!- wykrzyczała do mnie Edyta, łapiąc mnie za rękę.
-I co z tego?! Należało mu się!- odpowiedziałem zdenerwowany. 
-Ale mogłeś to rozwiązać w inny sposób, a nie taki!
-Owszem mogłem, a nawet chciałem, ale gdy zobaczyłem jego twarz, nie potrafiłem się opanować. Przepraszam..- powiedziałem spuszczając głowę w dół.
-Dobrze, już dobrze. Rozumiem..- odpowiedziała, po czym delikatnie pocałowała moje usta.- Nie wracajmy jeszcze do domu..- cichutko szepnęła, wtulona we mnie. –Choć ucieknijmy stąd nie chce oddychać tym zatrutym powietrzem!- dodała po chwili.
-Kocham Cię.- czule szepnąłem w jej uszko, po czym objąłem ją ramieniem I poszliśmy na długi spacer.
-O czym myślisz?- Edyta zapytała się, spoglądając na moją poważną I zamyśloną minę.
-A o czym? O wszystkim… O Tobie… O nas…
-A o czym o mnie, o nas?
-O tym, że bardzo się cieszę, że tak wybrałem. Że wybrałem Ciebie, a nie Paulinę. Ale również myślę, o tym że nigdy nie pozwolę Ci odejść. .. A tak w skrócie to.. Jesteś moją przyszłością i tylko Ciebie chcę!
-Miło mi…- powiedziałam z rumieńcami na policzkach.
-Mi też.. Że jestem taki szczęściarzem!- po tych słowach już nic więcej nie mówiliśmy do końca naszego wspólnego spacer.  Około 2:00 w nocy postanowiliśmy wrócić do domu, ponieważ ja musiałem dołączyć do reszty kadrowiczów, a Edytę czekał trening z Sylwią.
-Na litość Boską, gdzie Wy tyle byliście?!- przywitała nad Sylwia wychodząc z salonu.
-Czemu nie śpisz?- spytała ją Edyta.
-Bo się  o Was martwiłam!- odpowiedziała.
-Bez potrzeby.- bąknęła Edi  z uśmiechem na twarzy po tym poszła na górę, a ja razem z nią.
-Mariusz zaczekaj.- zatrzymała mnie Sylwia.
-O co chodzi?
-Rozstałeś się z Pauliną, tylko po to by być z Edytą, prawda?
-To nie tak..
-A jak? Przecież nie można przestać kogoś kochać tak po prostu od tak..
-A jednak można. Myślisz, że to takie proste? Nie układało nam się od pewnego czasu. Spotkałem się z nią tylko I wyłącznie z przyzwyczajenia. Uczucia kaleczą ja wiem to..Musisz też wiedzieć, że mi nie było łatwo pójść do niej, spojrzeć w jej oczy I powiedzieć “To koniec” I tak zwyczajnie odejść. Po tylu latach, kochałem ją I to bardzo, miała być moją żoną, mieliśmy stworzyć rodzinę. Ale moje uczucia mimo to zaczęły do niej gasnąć, dlatego zakończyłem to co między nami było.. Bo tak wydaje mi się, że będzie lepiej dla naszej dwójki. Fakt jestem z Edytą. Zakochałem się, nie panuję nad tym.Ale czuje, że to jest coś silnego. Coś czego nie chce popsuć, ani nie chce żeby gasło, tak jak poprzednim razem właśnie z Pauliną. Jestem szczęśliwy, Edyta też. Powinnaś się cieszyć z naszego szczęścia, bo chyba to nas kochasz najbardziej, nie? A teraz pozwól mi się już położyć. Nie mam nic więcej Ci do powiedzenia. Dobranoc.- zakończyłem I poszedłem spać.

Wstałem wczesnym rankiem, zjadłem szybkie śniadanie, prysznic, wziąłem torbę I wyszedłem zanim dziewczyny się obudziły, I pojechałem z powrotem do Spały, na drugą “część” zgrupowania.


Oczami Edyty  

Obudziłam się tak jak zwykle, o 7:30, Sylwia jeszcze spała. Zaparzyłam sobie mięty I poszłam pod prysznic. Po 20 minutach siedziałam w kuchni jedząc  śniadanie I popijając herbatę. Po chwili przyszła Sylwia.
-Cześć.- rzuciła oschle, zalewając sobie sok.
-Teraz już zawsze będziesz mnie tak traktować?- zapytałam jeszcze spokojnie.
-Przecież nic nie mówię…
-No właśnie nic nie mówisz..
-A co mam nic mówić?
-No nie wiem… Wszystko jak zawsze? Wiem, że lubiłaś Paule I w ogóle.. Ale to nie feir..
-Co jest nie feir, że rozwaliłaś jej życie?!- krzyknęła ze złością.
-Ja jej rozwaliłam życie?! Nie chce nawet tego słuchać! Tak dla Twojej wiadomości, to sama byłam zła na Mariusza, że się z nią rozstał, wcale tego nie chciałam. Bo nie liczyły się wtedy moje uczucia nawet dla mnie, rozumiesz czy nadal nie?! Nie chce z tą rozmawiać, w ogóle najlepiej będzie, jak sobie stąd pójdę !- odwarknęłam, pobiegłam po schodach na górę po najpotrzebniejsze rzeczy. Po nie całych 10 minutach byłam w drodze na autobus. Jako, że zaczął się sezon reprezentacyjny, nie zbyt miałam się gdzie podziać, więc postanowiłam zrobić moim ukochanym przyjaciołom niespodziankę I odwiedzić ich w Spale. Po kilku godzinach drogi byłam na miejscu. Jak zwykle przyjęto mnie ciepło I nie sprawiano problemów, w przydzieleniu pokoju dla mnie. Poszłam do siebie zostawić torbę, która trochę ważyła. Zaraz po tym jak ją odłożyłam napisałam do Mariusza sms’a o treści “Przyjdź do pokoju nr. 55 J “ Po kilku minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi,wstając z łóżka, poszłam otworzyć.
-A co Ty tu robisz? Stało się coś?-spytał zaskoczony atakujący.

-Mariusz ja mam tego dosyć…- odpowiedziałam ledwo powstrzymując łzy.  

____________________________________________________________________
Witam po długiej przerwie :)) Mamy już 8 rozdział, wkrótce ciąg dalszy. 

Zapraszam i gorąco Was pozdrawiam ;* ;)