poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 6

Przez resztę dnia byliśmy na plaży, potem poszłam znowu na dyskotekę, tylko że tym razem z Mariuszem. I tak spędziliśmy w Hiszpanii nasze całe wakacje, było cudownie, zdarzyło się wiele, w końcu chociaż tam mogłam zapomnieć o wszystkim, nie chciałam wracać do domu, ale musieliśmy, bo teraz musimy dzielnie kibicować chłopakom w Lidze Światowej.

O 7:30 rano we wtorek byliśmy już na lotnisku w Warszawie. Byłam trochę zmęczona podróżą, bo jak się okazało musieliśmy lecieć innych samolotem, bo tamten uległ awarii, a ten miał mało miejsca i było strasznie niewygodnie. Gdy odebraliśmy nasze bagaże i poszliśmy pod samochód, okazało się, że nie ma go tam, gdzie go zostawiliśmy.Obszukaliśmy cały parking, oraz najbliższą okolice. Bez skutków, nigdzie go nie było… Postanowiliśmy jechać na policje, tylko że tym razem musieliśmy taksówką, bo nie mieliśmy wystarczająco dużo siły iść na piechotę i to jeszcze z ciężkimi walizkami. Gdy dotarliśmy na komisariat, musieliśmy czekać dobrą godzinę, bo wszyscy policjanci byli nagle poważnie zajęci. Aż w końcu wyszedł do nas jeden z nich i poprosił Mariusza, aby wszedł do pomieszczenia. Po złożonych zeznaniach, kazali czekać aż auto się odnajdzie, a na razie wracać do domu, bo nie ma co tu siedzieć. Biegiem pognaliśmy na peron, gdzie zaraz miał być pociąg do Bełchatowa. Zdążyliśmy w samą porę. Pociąg stał, jakby czekał na nas specjalnie. Ja i Sylwia poszliśmy zająć miejsca w najcichszym przedziale, a Mariusz poszedł kupić bilety.
-Ile w tym pociągu ludzi, a myślałam, że pójdę spać.- szepnęłam do Sylwii, a ona jednym ruchem głowy skinęła na moją wypowiedź.
-Popatrz!- krzyknęła nagle i wskazała na coś. Podążyłam wzrokiem za jej dłonią.
-Kto pierwszy ten lepszy!- odkrzyknęłam wesoło i z szerokim uśmiechem na ustach zaczęliśmy biec. Wygrałam oczywiście ja, z resztą jak zawsze. Nie moja wina, że biegałam szybciej od Sylwii. Zajęłyśmy miejsce, całe zdyszane, ale szczęśliwe, by najmniej ja. Po paru minuta dołączył do nas Mariusz.
-Co robimy?- zapytał rozdając nam bilety.
-Ja to chciałam się zdrzemnąć, ale nie da rady, w żadnym przedziale nie ma spokoju i ciszy.
-To może „Prawda czy wyzwanie”?- zaproponowała Sylwia. Zgodziliśmy się. Zaczął Mariusz. Jego oczy osiadły na mnie, po chwili wybełkotał.
-Edyta, prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Hmm… Wyjrzał z przedziału.- Podejdź do tego faceta. – wskazał palcem na wysokiego bruneta. –I zagadaj.- dodał z szatańskim uśmiechem. Ze słodkim uśmiechem wstałam i podeszłam do nieznajomego, który siedział odwrócony plecami.
-Cze… Patryk?!
-Edyta, co Ty tutaj robisz?!- spytał jakby przestraszony.
-Co Ty tutaj robisz?!- odpowiedziałam pytaniem, na pytanie. W tej samej chwili zauważyłam dziewczynę siedzącą obok niego. Zlustrowałam ją wzrokiem, jakby mi kogoś przypomniałam, ale nie…
-„Plastik”- stwierdziłam z pogardą w myślach.
-Emmm.- zaczął się jąkać Patryk.
-Kochanie, kto to?- odezwała się dziewczyna. Głos miała równie przesłodzony jak wygląd.
-Nikt ważny.- odpowiedział jej i namiętnie pocałował. Nie wytrzymałam i po chwili wybuchałam.
-I co Ty sobie myślisz, że jak ją pocałujesz na moim oczach, mi się zrobi przykro, że z Tobą zerwałam?!
-To już pocałować swojej dziewczyny nie można?
-I akurat musisz to robić, jak ze mną rozmawiasz?! Myśli, że ja jestem jakaś ułomna i nie wiem co Ty kombinujesz?! Boże jaka ja musiałabym być głupia, jak z Tobą byłam, co ja w Tobie wydziałam, nie wiem, najwidoczniej ślepa byłam. Aż to się w głowie nie mieści…- wykrzyczałam wymachując rękami, po tym obkręciłam się na pięcie i wszyłam na maxa wkurzona. Byłam zazdrosna, sama nie wiem dlaczego, ale wciąż coś do niego czułam, wróciłam na miejsce…
-To był Patryk.- wycedziłam przez zęby i najzwyczajniej w świecie rozpłakałam się. Mariusz czule objął mnie ramieniem, a Sylwia zaczęłam szukać w torbie, dla mnie chusteczek.

Perspektywa Mariusza

W domu byliśmy dopiero około 12:45, gdy tylko doszliśmy, zostawiłem swoje rzeczy i pobiegłem do domu Pauliny, żeby wszystko jeszcze odkręcić. Zacząłem pukać do drzwi, nikt nie otwierał. Stałem po drzwiami kilka ładnych minut, aż w końcu otworzyła mi Paulina.
-Co się stało? Brałam prysznic. Wejdź do środka.- weszłam. Paula była w samym ręczniku, jak zawsze, gdy tylko mnie zobaczyła miała uśmiech na twarzy, który akurat dzisiaj nie gościł długo na jej twarzy.
-Tak stało się.
-A więc słucham.
-Prostu z mostu i na temat: Nie kocham Cię już, to koniec…- powiedziałem i spuściłem głowę.
-Ale jak to?- odpowiedziałam walczyć ze łzami.
-Długo się nad tym zastanawiałem i doszedłem do tego, że w sumie jestem z Tobą, bo jestem, a nie dlatego, że Cie kocham. Przykro mi, ale to bez sensu to ciągnąć. Znajdziesz sobie kogoś bardziej wartego ode mnie. Cześć.- dokończyłem i wyszedłem zamykając za sobą drzwi….

2 komentarze:

  1. kurde, ale się porobiło!!
    czekam na następny rozdział z niecierpliwością. :)
    zapraszam do siebie
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. LOL i to się nazywa rozdział!!!!! ale mam wytrzeszcz, zdradzisz co bedzie dalej, na fb? PPPPPPPPPPPPPRRRRRRRRRRRRRRRRRROOOOOOOOOOOOOOOSSSSSSSSSSSSSSZZZZZZZZZZZZZZZZZEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń