Kolejny raz wstałam rano lecz nie dlatego, że nie
mogłam spać, tylko po to żeby pożegnać
Mariusza, który wyjeżdżał na kolejny miesiąc do Spały. Gdy on był jeszcze w
łazience, ja przygotowałam mu naleśniki z czekoladą, bitą śmietaną i
brzoskwiniami, oraz sok ze świeżych słodkich pomarańczy.
-A co to za zapachy tak wcześnie?- spytał Mario wchodząc do
kuchni.
-Śniadanko dla Ciebie, za wczorajszy wieczór.- powiedziałam.
–Dziękuję Ci za wczoraj, było bardzo przyjemnie i sympatycznie, dawno się tak dobrze
nie bawiłam.- dodałam po chwili, stając koło niego i patrząc mu prosto w jego
opłynięte czekoladą oczy.
-Cała przyjemność po mojej stronie, z chęcią wybiorę się
jeszcze kiedyś z Tobą w te same miejsca.- odpowiedział i pocałował mnie w
czoło. Poczułam, że zrobiłam się cała
czerwona na policzkach, Mariusz posłał mi tylko uśmiech i zabrał się za
jedzenie przygotowane przeze mnie.
-Zjesz ze mną?- zapytał.
-Nie, ja już jadłam.- uśmiechnęłam się. Pół godziny później
Mariusza już nie było w domu, poszłam do łazienki, ubrałam się i budziłam
Sylwię, bo za godzinę miałyśmy zaplanowany trening.
Dopiero wieczorem wróciłyśmy do domu. Zadzwonił do mnie
telefon, odebrałam, w słuchawce usłyszałam głos Patryka.
-Halo?
-Słuchaj Skarbie jesteś dla mnie wszystkim , nie pamiętam żeby był ktoś
inny, w nocy nie pozwalasz zasnąć mi, kradniesz moje sny, wiem bez Ciebie nie
zasnę.
-Ooo jakie miłe powitanie, czy sobie na nie zasłużyłam?
-Bardzo się za Tobą stęskniłem, nie wytrzymam już dłużej. Wsiadam w
pierwszy lepszy samolot do Polski i lecę do Ciebie…
-Ale nie musisz, Ty tam pracujesz, dam radę jeszcze te trzy miesiące
bez Ciebie, tak jak dawałam do tej pory.
-Bardzo żałuję, że nie mogłem być na pogrzebie Twoich rodziców, i w tej
najbardziej ważnej chwili byłaś praktycznie sama, beze mnie.
-Nie martw się, nie byłam sama, dobrze
sobie radzę, jest Sylwia i Mariusz też, daję radę, nie przyjeżdżaj.
Wracam do treningów, znów nie będzie mnie cały czas w domu, jeszcze szkoła,
nauka, matura, będziesz sam tak jak wtedy gdy byłeś niby tutaj, a i tak mało
kiedy się spotykaliśmy, dobrze wiesz, że przeprowadziłam się do Sylwii, jest
dobrze, Kocham Cię i będę cierpliwie czekać, aż skończysz swoją służbę w
Afryce.
-No dobrze, wierzę Cię… Kocham i całuję, do zobaczenia wkrótce…
Tak zakończyła się moja rozmowa, z Patrykiem moim
narzeczonym, następnie poszłam opowiedzieć Sylwii o wczorajszym wieczorze, z Mariuszem oraz dzisiejszą
rozmowę z Patrykiem. Później zrobiłam sobie kanapki, nalałam soku, poszłam pod
prysznic, wzięłam notatki z lekcji, przygotowany posiłek i wyszłam na taras się
uczyć do nadchodzącej matury. Wieczór był ciepły i pogodny, słońce nadal
grzało, mimo już późnej pory...
Trzy miesiące później…
Maturę zdałam pomyślnie, prawie że idealnie oraz w końcu
udało mi się wybrać kierunek studiów AWF- nauczyciel wychowania fizycznego ale
i też Prawo i Administracja.
Chłopaki teraz grają sparingi, gdy tylko mogę razem z Sylwią
jeździmy na mecze, by gorąco wspierać naszych reprezentantów. Dziś również
Patryk wraca do Polski, właśnie teraz dojechałam na lotnisko, oczywiście z
Mariuszem, nie wiem czy to był dobry pomysł, gdyż Patryk nie przepada za
atakującym. No ale cóż mówi się trudno, nie mam prawa jazdy, ani Sylwia, z
resztą Patryk też nie, a przecież z Piotrkowa do Warszawy nie będę się tłukła
autobusem…
-Witaj, Kochanie.- przywitał się ze mną namiętnym
pocałunkiem.
-Witaj.- odpowiedziałam.
-Z kim przyjechałaś?- spytał po chwili.
-Z Mariuszem- bąknęłam cicho pod nosem.
-Z kim?
-Z Mariuszem.- powiedziałam głośniej.
-To równie dobrze mogłaś zostać w domu, wrócił bym sam.
-Jak chcesz to sobie wracaj, specjalnie dla Ciebie Mariusz
musiał upraszać dzień wolnego od treningu, myślisz sobie, że to tak łatwo?!-
powiedziałam zdenerwowana i zaczęłam kierować się ku wyjściu lotniska.
-Edyta, przepraszam… Dobrze wiesz, że nie mam dobrych
stosunków z Wlazłym.
-Wiem, ale skoro poświęca się dla Ciebie, to troszeczkę
szacunku się należy…
-No już dobrze, dobrze… Przepraszam jeszcze raz, chodźmy już
do samochodu.- wziął mnie za rękę, uśmiechnął się i dalej poszliśmy razem.
Drogę do domu spędziliśmy całkiem przyjemnie, chłopaki
zdecydowanie lepiej się zaczęli dogadywać niż wcześniej. Patryk przez całą
podróż opowiadał co działo się u niego w
Afryce, ponieważ nie mógł do mnie dzwonić, jedynie raz mu się udało zabrać
telefon, choć na te kilka minut, nie pisaliśmy także listów, miałam pewien
przestój i nie chciałam opowiadać, mój dzień po dniu tutaj…
Na dwie godziny przed meczem byliśmy już w Łodzi, gdzie
musieliśmy zostać, ponieważ Mario grał, ale wcześniej spytał się Patryka czy
nie ma nic przeciwko, żeby przyjść na mecz, a dopiero potem pojechać do domu.
Zostaliśmy mój chłopak nawet się ucieszył, że w końcu mógł iść na mecz, bo tak
jak ja kochał siatkówkę. My poszliśmy żeby coś zjeść, po tylu godzinach jazdy,
natomiast Szampon, bo tak przezywali Mariusza wrócił do reszty kadry.
Spotkanie sparingowe graliśmy z reprezentacją Rosji, nieco
ponad półtora godziny grania, zwycięstwo
naszej drużyny w trzech setach i powrót do domu, tak mniej więcej zakończył się
ten dzień, bo gdy już wróciłam byłam strasznie zmęczona i poszłam spać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodaję dopiero teraz, bo ja wiecie szkoła, mimo że dopiero początek to już muszę poprawić kilka jedynek. Związku z tym rozdziały postaram się dodawać w: Poniedziałki,Środy i Piątki :)
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do dodawania komentarzy :) To pomaga! :*
Świetny! :3 Zapraszam na nowy rodział : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper pisz dalej
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie kazdego :) http://billundichfurimmerjetzt.blogspot.com/