środa, 16 października 2013

Rozdział 7

Oczami Edyty

Gdy tylko dotarliśmy do domu położyłam się do łóżka, Mariusz rzucił swoimi bagażami i wybiegł gdzieś nie mówiąc, gdzie się wybiera.
*15 minut później*
Nie mogłam jednak zasnąć, przewracałam się na wszystkie strony lecz to i tak nic nie dało.  Sylwia musiała to usłyszeć, ponieważ po paru minutach była u mnie z gorącą czekoladą.
-Jak się czujesz?- spytała podając mi kubek.
-Dzięki.- odpowiedziałam z bladym uśmiechem na twarzy.- Gdzie pojechał Mariusz?-  zapytałam zgrabnie zmieniając temat.
-Wiesz, że nie wiem? Ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Mam nadzieję, że to nic związanego z Pauliną, bo chyba wiesz, że mają brać ślub, prawda?- zamilkłam, całkowicie nic nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Wygląda na to, że Sylwia nie wie o zamiarach Mariusza i o tym co działo się w Hiszpanii, albo to Mariusz mnie okłamuje…- No, ale mniejsza oto, a jak sprawa z Patrykiem?
-Nie będę o nim rozmawiać.
-Przepraszam…- Może obejrzymy jakiś film?- dodała po chwili, skinęłam głową i włączyłam laptop, Sylwia zaczęła szukać coś do obejrzenia. Nagle spojrzała na mnie.
-O co chodzi?- spytałam zaskoczona.
-Podoba Ci się, co?- zapytała nagle Sylwia.- No Mariusz.- dodała, widząc moje pytające spojrzenie. Zaprzeczyłam stanowczo.- Nie udawaj. Przecież widzę, jak na niego patrzysz… -  nie odpowiedziałam, głośnie kłapnięcie drzwiami uratowało mnie z krępującej sytuacji. W jednej sekundzie zerwałam się z łóżka i pobiegłam do drzwi… Zastałam w nich Mariusza, ledwie trzymającego się na nogach. Czułam od niego mocną woń alkoholu.
-Mariusz coś Ty ze sobą zrobił?! – wrzasnęłam.  W odpowiedzi usłyszałam niezrozumiałe bełkotanie. Wzięłam dwa uspokajające wdechy i ciągnęłam:
-A tak w ogóle to gdzieś Ty był?!
-U Pauliny.- wymamrotał Szampon i opadł na kanapę.
-I ona pozwoliła, żebyś się tak upił?!
-Nie jestem już z Pauliną!!! I już nigdy nie będę!!!
-Co Ty wygadujesz?!- wtrąciła się Sylwia. I w tej chwili właśnie zadzwonił telefon Mariusza, wyciągnął go z kieszeni, spojrzał na ekran i podał go mi.
-To policja, odbierz, bo ja nie jestem w stanie…- dokończył. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i wdałam się  w rozmowę z policjantem. Po kilku minut odłożyłam telefon Wlazłego.
-I co się dowiedziałaś?- powiedzieli w tym samym czasie z Sylwią.
-Już wiem co z Twoim autem…- rzuciłam przykrym głosem w stronę Mariusza, ten poparzył się znacząco, żeby mówiła dalej.- Znaleźli go w lesie, brakuje znaczących części, praktycznie nic nie zostało z tego samochodu…
-Wiedzą, kto jest sprawcą?- zapytał.
-Tak… To Patryk…

Oczami Mariusza

Gdy Edyta wypowiedziała to imię, poczułem się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.
-Zabiję skurczybyka.- mruknąłem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Gdzie Ty znowu idziesz?!- naskoczyła na mnie moja kochana siostrzyczka.
-Myślisz, że to tak zostawię?
-Mariusz spokojnie. Patrykiem zajmie się policja…- odezwała się nagle Edyta.
-Policja? Pfff.- położyłem rękę na klamce.- Przesłuchają go i co? I gówno!, koniec sprawy, nie mogę do tego dopuścić! – Edyta położyła rękę na moim ramieniu. Przeszedł mnie dreszcz i to całkiem przyjemny.
-W tym stanie możesz spowodować wypadek, a nawet i gorzej. Ciebie wtedy prędzej do więzienia, a nie jego! Więc lepiej uspokój się i idź spać.- powiedziała. Zastanawiałem się przez chwilę. Może i miała rację? Może zajmę się tym jutro? Ale w sumie do jutra to on może już uciec.
-Nie, Edyta.- powiedziałem i nacisnąłem na klamkę i wyszedłem z mieszkania.

Oczami Edyty

Boże w życiu nie widziałam bardziej upartej osoby. Pośpiesznie sięgnęłam po buty.
-A Ty co robisz?- spytała dziwnie Sylwia.
-Jak to co? Biegnę za nim , uratować mu ten uparty tyłek!- odpowiedziałam zakładając kurtkę, wybiegłam. Dopadłam go za rogiem pobliskiej kamienicy.
-I co masz zamiar iść 5 km na piechotę? Do tego czasu Patryk może już siedzieć dawno na pokładzie samolotu. – wykrzyknęłam dość głośno, ludzie zaczęli wyglądać z okien sowich mieszkań. Mariusz spojrzał na mnie. W jego oczach błyszczał  gniew.  
-Naver say never.- odpowiedział, ale bardzo dobrze wiedziałam, że wcale nie ma tego na myśli.
-A jeśli już go tam znajdziesz to co? Pobijesz go?
-A żebyś wiedziała!
-Śmieszny jesteś. On był w wojsku, a to że jesteś sportowcem i masz dużo siły to nie znaczy, że jesteś lepszy od niego!
-To bez znaczenia.- jęknął, po czym szedł dalej, postanowiłam iść razem z nim.
Doszliśmy do domu Patryka. Zadzwoniłam dzwonkiem. Cisza. Drugi raz. Cisza. Zadzwoniliśmy trzeci raz i zgadnijcie co… CISZA…CHOLERNA…CISZA…!!!!
-A nie mówiłam?- spytałam sarkastycznie.
-Otwórz te cholerne drzwi!- krzyknął Mariusz. W tej samej chwili w oknie zapaliło się światło.
-A nie mówiłem?- powtórzył, naśladując mnie.
-Mariusz…- przeciągnęłam. I czekałam w ciszy na rozwój wydarzeń.
Nagle drzwi się otworzyły, a w nich ukazał się Patryk.

-Chcecie żebym wezwał policje?!- wrzasnął. Wtedy Mariusz nie wytrzymał i rzucił się na niego z pięściami… 

3 komentarze:

  1. Nie kończ w takich momentach!!!!!!!! ja chce więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Suupeer rozdzial :D pisz dalej czekam na wiecej :) http://billundichfurimmerjetzt.blogspot.com/ zapraszam :)
    Pisz szybko :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Kiedy kolejny??? Jeśli możesz poinformuj mnie na blogu;*

    OdpowiedzUsuń