piątek, 11 października 2013

Rozdział 5

-Zdajesz sobie sprawę z tego co mówisz?
-Tak, dużo o tym myślałem.
-I tak po prostu stwierdziłeś, że nie kochasz Pauliny?
-Owszem, chyba lepiej, że teraz mi żebym miał uciekać spod ołtarza, albo później mielibyśmy się rozwodzić…
-A powiedziałeś jej o tym?
-Yyyy…  To znaczy powiem, jak wrócimy do Polski.
-Naprawdę, nic nie mówiłeś Paulinie?
-Nie.
-A z Sylwią o tym rozmawiałeś?
-A po co?! Jestem już dorosły i wiem co robię!- powiedział lekko zdenerwowany.
-Spokojnie, nie unoś się. Wiem o tym, tylko że to dosyć poważna rozmowa. Nie można z dnia na dzień kogoś przestać kochać. – odpowiedziałam dość spokojnie.
-Można, gdy poznaje się na nowo  osobę, którą zna się od wieków… - zapadła długa chwila ciszy, Mariusz cały czas się na mnie patrzył, ja za to odwróciłam w drugą stronę. Całkowicie nie rozumiałam co on wygaduje, aż w końcu mogłam się tylko domyślać, że to chodzi o mnie. Odkąd zamieszaliśmy razem, trochę się zmieniły nasze stosunki, na lepsze, ale żeby aż tak?!
-Choć wracamy już.- syknęłam i pojechaliśmy z powrotem na rolkach do hotelu.
Jak dojechaliśmy Sylwii nie było w pokoju, ja przebrałam się w ładniejsze ciuchy i poszłam do pobliskiej dyskoteki, Mariusz był zajęty i nawet nie zauważył gdy przebrana wychodziłam. Zostawiłam mu kartkę na stoliku:
Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Nie pisze, gdzie będę, ponieważ ten wieczór chcę spędzić sama… Edyta” 

Oczami Mariusza

Edyty nie było nigdzie w wynajętym pokoju, pomyślałem że jest w łazience, ale też się myliłem, po kilkunastu minutach rozmyślania gdzie ona może być, znalazłem kartkę, na której wszystko wyjaśniła. Czułem się temu winny, po tym co do niej powiedziałem jak byliśmy razem, ale taka jest prawda. W końcu przejrzałem na oczy, faktycznie Edyta coraz bardziej zaczęła mi się podobać, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie, chociaż mam nadzieję, że uda mi się być z nią szczęśliwym…  
Była już 3:00 nad ranem, Sylwia już dawno temu zasnęła, a ja wciąż nie mogę, bo ciągle martwię się o Edytę. „A jak jej coś się stało?” przez chwile i takie myśli mi przechodziły. Postanowiłem wstać i pójść jej poszukać. Nie zajęło mi to dużo czasu, znalazłem już w dyskotece, która znajdowała się koło naszego hotelu.  Wszedłem do środka i ujrzałem dziewczynę, która ledwo stoi na nogach, od razu rozpoznałem ją. To Edyta.
-Edyta coś Ty ze sobą zrobiła?!- spytałem podchodząc do niej.
-Nie Twój interes, odejdź stąd!
-Nie ruszam się stąd bez Ciebie nigdzie.
-A ja z Tobą nie mam zamiaru wracać, daj mi spokój, nie widzisz, że świetnie się bawię?
-Myślę, że tej świetnej zabawy Ci wystarczy jak na jedną noc.- powiedziałem stanowczo i wziąłem ją na ręce, bo o własnych siłach chyba nie była by wstanie wrócić do hotelu…

Perspektywa Edyty
Obudziłam się dosyć późno, strasznie bolała mnie głowa, a z wczorajszego wieczoru nic nie pamiętałam. Wzięłam zimny prysznic i wyszłam na balkon powdychać świeżego powietrza.
-Proszę coś dla Ciebie.- mruknął Mariusz stojąc za mną, trzymając szklankę wody z czymś musującym.
-Dziękuję.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jak się czujesz?
-Strasznie…
-Nie dziwię się, dobrze że przyszedłem tam, bo inaczej nie wiem gdzie byś teraz była.
-Masz prawo być na mnie zły, że praktycznie Ci nie powiedziałem gdzie jestem, a widziałam jak do mnie podszedłeś tą ulgę w oczach…
-Tak masz rację, teraz powinienem się do Ciebie nie odzywać ani słowem, bo strasznie się martwiłem o Ciebie, odchodziłem od zmysłów gdzie Ty możesz być, aż się wkurzyłem i poszedłem Cie szukać, ale jest jeden problem…
-Jaki?

-Nie potrafię się na Ciebie gniewać…- wyszeptał mi do ucha po czym przysunął się do mnie. Lekko musnęłam jego wargi, jednak on chciał więcej, staliśmy na balkonie tonąc w pocałunkach… Było cudownie, o takiej chwili zawsze marzyłam… 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że spodobał Wam się ten rozdział ;)))
Pozdrawiam i zapraszam znów już niebawem :) 

1 komentarz:

  1. Oj podoba się! ;) Poproszę kolejny rozdział... ! :D Zapraszam : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń